Vytaptany chlieb
V. Praskuraŭ
Žyćcio časta paraŭnoŭvajuć z darohaj. Nie budziem piarečyć: chaj sabie, daroha dyk daroha. Čalaviek mościć jaje ŭ adnoĺkavaj miery i z pradbačlivaści, i z niečakanaściej, asabliva chliebarob. Hod na hod mala kali ŭ jaho prypadaje. Adviečnaja iścina: choć u poli i nie koŭzka, alie ŭ liuby momant jość dzie paśliznucca. Baliuča, kryŭdna zrabić heta nie pa svajoj vinie, ach, jak kryŭdna!
Takoje zdarylasia na pačatku lieta 1982 hoda. Nočču vośmaha i adzinaccataha červienia pa razlohach Palieśsia prajšoŭsia strašenny prymarazak — ad troch da piaci hradusaŭ. U Liubašavie zahinuli amaĺ usie pasievy azimych, buĺby, travy. Dzion praz koĺki paślia hetaha staršyniu Bilimava možna bylo znajści ŭ poli, učarnielaha ad hora i dumak. Paźniej raskazvaŭ, što nie moh zasnuć dvoje sutak: usio mierkavaŭ dy prykidvaŭ, jak i čym pierasiavać palietak, ažyvuć ci nie ažyvuć pieramiorzlyja honi.
U takoj boĺš čym niezajzdrosnaj situacyi nadzvyčaj važna nie razhubicca. I ŭ Liubašavie nie razhubilisia. Pa ziarniatku sabrali reštku azimych. Niedalioka ad pieralieskaŭ jany i sami troški ŭcalieli. Astatniaje pierasiejali. Radavalisia, bo ŭsio dobra ŭzyšlo.
Niejak na zolku (mienavita ŭ hety čas pačynajecca pracoŭny dzień staršyni) zirnuŭ Bilimaŭ u akno kantory i vačam svaim nie pavieryŭ: zasiejanym poliem naprastki, jak ničoha i nie bylo, hrupkami išli liudzi, čalaviek pa piać-siem. Nie stryvaŭ jon, vyskačyŭ nasustrač. «Bratka! — kryknuŭ što jość mocy piaredniamu. — Što ty robiš? Tut chlieb pasiejany, chiba nie bačyš?» Piaredni spyniŭsia, nachabna ŭchmyĺnuŭsia, vyhuknuŭ taksama mocna, sa ździekam: «Čaho kryčyš, dziadzia? Liudziej razbudziš, uciamiŭ ci nie?» I tut ža, kab jašče raz abrazić, adkalupnuŭ bliskučym, jak liusterka, naskom čaravika puĺchny kamiak ziamli, padkinuŭ uvierch.
Chichikajučy, niečakana dadaŭ: «Na rabotu spaźniajemsia. Jasna, dziadzia?» Bilimaŭ toĺki i paśpieŭ skazać uślied hetym liudziam: «Užo spaźnilisia».
Što ni rabili paślia: kapali kanaŭki, na ŭźmiežkach da slupkoŭ prymacoŭvali faniernyja šyĺdački «Nie tapčycie pasievy», «Bieražycie chlieb», dziažuryli, saromili prachožych, dvojčy nanava zasiavali ściežku nie dapamahlo. Časam zdavalasia, što ściežku nie topčuć, a znarok uparta trambujuć, pa joj pačali ŭžo jeździć vielasipiedy, motaroliery, matacykly.
I tut znoŭ nie stryvaŭ staršynia, zahadaŭ zamiest vyrvanych unačy šyĺdačak napisać novuju: «Chlieb topčuć toĺki śvińni!»
3 pasiolka da Liubašava rukoj padać, jość tudy dobra najezdžanaja daroha, i viadzie jana ad haradskoj baĺnicy ŭ kaniec viaskovaj vulicy.
Ściežka, pra jakuju idzie havorka, adkryvaje ŭžo treci šliach u viosku. Na im, jak padličyli, piešachod vyhadvaje dźvie chviliny, usiaho dźvie. A jak vymierać straty?
Śpiecyjalisty havorać: na ściežcy ŭtaptana ŭ ziamliu boĺš za tysiaču buchanak chlieba. Boĺš za tysiaču buchanaki Što b skazali pra nas abaroncy blakadnaha Lieninhrada? Strašna padumać, što skazaŭ by toj, chto rezaŭ tonkim nožykam vyniaty z kavalka palatna paśliavajenny bochan. Niaŭžo my takija bahatyja, kab spakojna hlumicca z Jaho Vialikaści Chlieba? Niaŭžo my takija blizarukija, kab nie bačyć tych strašennych ściežak, na jakich tak biazdumna rastračvajecca ŭsienarodny zdabytak?
Dumajcie, liudzi, dumajcie…