Vianki na vadzie
P. Laman
Kalia vohnišča ŭ akružeńni chlopcaŭ stajaŭ zdaraviaka i śmiajaŭsia. I hety zvonki, jak ručaj u puščy, śmiech byŭ taki ščyry i čysty, što Hražyna mižvoli hlianula ŭ toj bok, i cioplaja ŭśmieška sahrela vusny.
Nad liubym zdaraviennym dzieciukom jon uzvyšaŭsia, jak dub uzvyšajecca nad padlieskam. Navat samyja roslyja, samyja dužyja lia jaho zdavalisia chlapčukami.
Zalataja svavoĺnaja hryva, schoplienaja srebnym abručykam, adkrytaje mužnaje abličča, šyrokija hrudzi i ŭsia postać jaho dychali takoj niaźviedanaj silaj, što serca Hražyny padskočyla i abarvalasia, salodkaja cieplynia paplyla pa ŭsim cielie, nohi padahnulisia, jana siela ŭ travu i liedź nie vypuścila vianok.
A zvali taho volata Janukom, i byŭ jon z rodu muralioŭ. Tak u daŭniejšyja časy nazyvali liudziej, jakija muravali zamki, palacy dy chramy. Choć i malady byŭ Januk, alie hrymiela pra jaho slava jak pra vialikaha majstra.
Usim uziaŭ Januk: i rostam, i rozumam, i holasam, i volasam. Jak kažuć, lios dlia ŭsich nios, dy adnamu nasypaŭ. Dziaŭčaty zahliadalisia na jaho, a jon toĺki śmiajaŭsia dy žartavaŭ z imi. Pryjechaŭ u Harodniu niadaŭna, kazali, ažno z samaha Polacka. Raskazvali, što sam kniaź harodzienski pisaŭ hramatu kniaziu polackamu, kab dazvoliŭ toj Januku zmuravać u Harodni chram na slavu liudu tutejšamu.
I voś Januk sa svaimi chlopcami huliaŭ pakuĺ što, bo čakali adpaviednuju kvadru1 miesiaca. A treba skazać, što ŭ tyja časy nivodnaja važnaja sprava nie pačynalasia biez adpaviednaj kvadry, navat chlieb zamiešvali ŭ peŭny čas, moža, tamu i nie čarśćvieŭ jon za adzin dzień.
Pryjšla para vianki ŭ Nioman kidać, svaich naračonych vyhliadać.
Spačatku chlopcy svaje puskali, a potym užo dziaŭčaty. Januk ci to žartam, ci to žadajučy pakazać, što ŭ jaho ŭžo jość niechta, zakinuŭ svoj vianok liedź nie na siaredzinu Niomana. Razam z dziaŭčatami kinula na vadu svoj vianok i Hražyna. Zakružylasia, paplyla pa Niomanie čarada kaliarovych kolcaŭ.
I niečakana niejki imklivy strumień niomanskaj plyni vybiŭ vianok Hražyny z ahuĺnaj čarady i pahnaŭ jaho na siaredzinu raki. Januk ažno na kamień uźliez, kab uhliedzieć, syducca vianki ci nie, alie jany tak i źnikli z vačej.
—Hej, dziaŭčatki, — praźvinieŭ jaho holas. — Čyj heta vianok na siaredzinu paniesla? Chto maja naračonaja?
U mnohich dziaŭčat sercy zamlieli: tak chacielasia skazać zapavietnyja slovy, toĺki lhać u tyja časy nie ŭmieli, i nad luham panavala maŭčańnie. Januku stala nie pa sabie, 6N zž razhubiŭsia ad takoj niespadziavanaści.
—Daskakaŭsia, — pažartavaŭ adzin chlopiec. — Akazvajecca, nie nadta ty kamu i patrebien. Budzieš viedać, jak z harodzienskich dziaŭčat naśmichacca.
Januk usio jašče stajaŭ na svaim kamieni. Taki vialiki, jon byŭ padobny da dziciaci, jakomu paabiacali raskazać strašnuju kazku i zamiest hetaha zahadali klaścisia spać.
Dziaŭčaty sa ździŭlieńniem aziralisia adna na adnu: «Chto ž heta maŭčyć? Chto ž heta mučyć takoha chlopca? »
I Hražyna nie vytryvala, paškadavala Januka.
—Moj heta vianok, — skazala dziaŭčyna, niby kinula vyklik.