Haĺlia dubovaha vianok
A. Savicki
Zhrabny dvuchpaviarchovy cahliany budynak z malieńkim balkončykam, što asieŭ na čatyry kalony kalia ŭvachodu, i šyrokaj terasaj, paviernutaj u bok sadu, dobra viadomy nie toĺki ŭ Bielarusi, alie i dalioka za jaje miežami. Staić jon za hmachami Nacyjanaĺnaj akademii navuk pobač z redzieńkim čubkom starych nievysokich sosnaŭ, viarchuški jakich učarnieli ad haradskoha žyćcia. U pieršyja paśliavajennyja hady ŭ hetym budynku žyŭ znakamity syn našaj ziamli, narodny paet Bielarusi Jakub Kolas, a ciapier tut mieścicca Dziaržaŭny litaraturna-miemaryjaĺny muziej pieśniara, imia jakoha viedaje ŭvieś śviet.
Ahliedzieŭšy Kolasaŭ dom, naviedvaĺniki muzieja zvyčajna iduć u sad, kab pahliadzieć na jablyni, što pasadziŭ Kolas, pastajać jakuju chvilinu ŭ maŭklivym rozdumie kalia stvoranaha jahonymi pracavitymi rukami dziva — niezvyčajnaha i vieličnaha ansamblia dreŭ, padobnaha da vialikaj padkovy.
Boĺš za palovu stahoddzia tamu, nieŭzabavie paślia vyzvalieńnia hieraičnaha i šmatpakutnaha Minska ad fašysckich zachopnikaŭ, Jakub Kolas pasadziŭ kalia doma try dubočki — jak by sam Kolas, starejšy syn Danila i malodšy Michaś, a taksama biarozku — u pamiać ab pamierlaj žoncy. U tym simvaličnym ansambli narodny piaśniar pakinuŭ miesca jašče adnamu dubočku — siaredniamu synu, jaki z pieršych dzion vajny zmahaŭsia na froncie. Karotkija viestki pierastali prychodzić poźniaj vosieńniu sorak pieršaha hoda, kali hitlieraŭskaja armija padyšla da Maskvy.
Hrymnuŭ u sorak piatym pieramožny saliut, minuŭ jašče hod. Kali splyla apošniaja nadzieja pabačyć syna žyvym, Jakub Kolas zaviaršyŭ tuju simvaličnuju padkovu, što jakraz nasuprać akna rabočaha kabinieta na druhim paviersie, pasadziŭšy čaćviorty dubok — u pamiać pra syna Jurku, jakoha prahlynula žachlivaja vichura vajennaj biady.
Nievypadkova vybrany dlia simvaličnaj padkovy mienavita hety kutočak u sadzie: sieŭšy za stol, što ŭprytyk da akna, narodny piaśniar zaŭždy bačyŭ vierchavinki maladych dreŭcaŭ, i jany suciašali baćkava serca. Toj stol i ciapier staić na raniejšym miescy, i na im, u samym centry, zastyŭ nazaŭždy arkuš papiery z apošnimi slovami pieśniara-praroka. Mažliva, pierad tym, jak vyviela ich na bielaj papiery paetava ruka, vočy jaho hlianuli znoŭ na zialionuju listotu maladych dubkoŭ i hnutkuju vieršalinku pryhožaj biaroźki.
Ciapier z taho akna vidać nie tankliavyja niekali dreŭcy, a mahutnyja volaty, što vynieśli svaje vierchaviny nad dacham budynka ŭ niabiesnuju prastoru, nasustrač soncu i ablokam. Haliny pryhoža pieraplialisia i ŭtvaryli ŭ vyšyni svojeasablivy dzivosny vianok dubovaha haĺlia, praz jaki ĺjecca z nieba na ziamliu miakkaje, kazačnaje śviatlo. Praz roŭnaje kola taho vianka nie toĺki ŭnočy, alie i ŭdzień možna ŭbačyć u niabiesnaj daliečyni, nibyta z kalodzieža, zory. Mahutnyja drevy nadziejna — na stahoddzi! — zahlybili svaje karani ŭ ziamliu, a ad bielaj-bielaj biarozy na dubovaj kary navat u zmročny dzień trymcić lahodny, zahadkavy vodśviet — śviatlo matčynaj laski.
Na radzimie Jakuba Kolasa prachodzić tradycyjnaje śviata bielaruskaj paezii — Kalasaviny, i tady vodhuĺlie narodnych mielodyj i ščyrych sloŭ liubovi i dobraj nadziei ĺjecca nad zialionymi paplavami i mahutnymi kronami duboŭ-volataŭ. Šamacieńnie ichniaj listoty i plioskat niomanskich chvaliaŭ Jakub Kolas sluchaŭ jašče zmalku, i, vidać, mienavita tam u paatavaj dušy naradzilasia mara, plion jakoj zastaŭsia ŭ spadčynu liudziam na doŭhija i doŭhija hady.
Zaduma pieśniara ŭvasobilasia ŭ žyćcio, i jon amaĺ u samym centry bielaruskaj stalicy pakinuŭ nam sapraŭdnaje dziva — haĺlia dubovaha vianok, simval vieličy i sily rodnaj ziamli.