Holas krynički
K. Kirejenka
Upieršyniu za čas svajho znachodžańnia na palianie ja pačuŭ cichieńki i šapatlivy holas: niešta žyvoje ŭ zadumie vykazvala maŭklivaj palianie svajo zapavietnaje i śvietlaje. Ci treba kazać, jakuju buru pačućciaŭ vyklikaŭ u mianie hety dziŭny holas. Jak byccam adhuknulasia i znajšlosia daŭno stračanaje, jak byccam adniekuĺ źjavilasia toje žadanaje i darahoje, pra što ŭvieś čas mroilasia i śnilasia.
Cicha stupajučy miž kamianioŭ i bajučysia, što nieaściarožnym krokam parušu spoviedź pačutaha holasu, ja pavoĺna spuściŭsia ŭniz. Tut raśli, nachiliŭšysia, aliešyny, a nad imi ŭzvyšalasia kučaravaja čaromcha.
Holas, jaki čuŭsia raniej jak zadumlivaje šapacieńnie (što ž tut bylo hadać?), byŭ holas krynički. Adnym uzmacham ruki ja advioŭ ubok pruhkuju ściablinu — i vačam adkryŭsia niezabyŭny maliunak: ziamlia śviacilasia, ziamlia havaryla. Dziasiatki tonkich, jak soniečnyja promni, strumieńčykaŭ, prabivajučy ziamliu, uśkidvali pad sonca zalatyja piasčynki, padali z imi na adpaliravanyja kamieńčyki i ŭsio pra niešta apaviadali, apaviadali i apaviadali.
Mnie zdalosia, što zalatyja strumieńčyki pavinny nieści z saboju mnoha cieplyni, bo tak horača bylo sercu ad ich uschvaliavanaj movy. Alie nie, jany byli duža ściudzionyja. Zachoplieny i ŭschvaliavany da hlybini dušy ŭsim ubačanym, ja padyšoŭ da hetaj utvoranaj strumieńčykami studni, apuściŭsia pierad joju na kalieni, jak zrabiŭ by i zrobić kožny, chto kali-niebudź sustrakajecca z tajamnicaju našych śvietlych ziamnych krynic. Ad jaje paviavala ŭ tvar liohkim chaladkom i lahodnaj śviežaściu, vodaram baravoha smalistaha nastoju i husta paroslych navokal traŭ. A jašče viejala pacham ziamnoj hlybini i čahości nieviadomaha, ad čaho pačynala kružycca halava. Ja paśpiašaŭsia chutčej prypaści vusnami da prazrystaha hlybinnaha pitva. I što dziŭna: smak vady zdaŭsia taki pa-darahomu znajomy, što ja navat razhubiŭsia, nijak nie mohučy ŭspomnić, što ž jon mnie nahadvaje. Dzie i kali jašče ja piŭ takuju vadu, dzie? Ja smakavaŭ darahoje i salodkaje mnie svajoj rodnaściu pitvo i ŭsluchoŭvaŭsia ŭ holas krynički. Moža, jon choć by niečym padkaža mnie adhadku?
Byccam praciaty malankaj, ja ŭsio-taki ŭspomniŭ, dzie piŭ kaliści takoha ž smaku vadu — z krynicy kalia majho Saža! I jasna stala, pra što apaviadaje kožny pačuty siońnia kryničny strumień i što toicca ŭ maŭklivaj cišyni liasnoj paliany.
Ściply i prosty pomnik slovami karotkaha, alie ciažkaha, jak kamień, paviedamlieńnia śviedčyŭ pra toje, što tut, na hetaj mižbaravoj ziamli, byla kaliści vioska Daĺva, jakuju razam z usimi žycharami spalili fašysty. Pastupova pačynala dachodzić, pra što biaskonca imkniecca skazać mnie i kožnamu, chto zachoča jaje pačuć, ściudzionaja kryničnaja vada. Praŭdu ty kažaš, krynička, prahu žyćcia nieĺha źniščyć: kali jość pačatak, to budzie i praciah, buduć usio šyrej raźlivacca reki, budzie śviacić sonca, buduć naradžacca voĺnyja sercy. I nikoli nie zhaśnie čalaviečaje žyćcio i ščaście na śviecie.
Krynička, niby ŭzradavaŭšysia, što sinieje nad joju lietniaje nieba i bujaje zielianinaj ziamlia, pačynala bić zvonka i ŭračysta, kab uslaŭliać usio, što tut žylo, žyvie i žyć budzie.