Dzik
H. Marčuk
Dzik vychodzić na dvor biez dziažurnaha vyhulynčyka raniej za ŭsich susiedskich sabak niedzie a šostaj hadzinie. Vočy ŭ Dzika zlyja, holas reźki, alie nie piskliavy. Jon dvarniažka, haspadar dvara i jaho vartaŭnik. Nichto na jaho terytoryi nie projdzie niezaŭvažanym. Sabaka biažyć uślied za vielasipiedam, matacyklam, mašynaju, hučna haŭkaje, palochaje, papiaredžvaje, adnak kusacca nie liezie.
Dzik viedaje ŭvieś dvor, kožny kuścik, dreŭca, laŭku, mašynu, tamu što ŭsio jaho žyćcio prachodzić na vulicy, a na druhi pavierch jon prychodzić toĺki nanač.
U cioplyja viasieńnie-lietnija dni, ad samaj ranicy da ciemnaty, Dzik huliaje z sabakami, biehaje z dziećmi, hrejecca na asfaĺcie, lia noh haspadyni, jakaja časta siadzić z siabroŭkami i piensijanierkami, achvotna supravadžaje dačku haspadyni da hastranoma i nazad, kačajecca ŭ piasku.
Pa natury Dzik cichmiany, nikoli nie hryziecca z čužymi sabakami i adzin cieraz niebiaśpiečnuju darohu ŭ susiedski dvor nie chodzić. Kali jaho kliknuć, nie lianujecca, pieršy padbiažyć da tvaich noh. Dzik šmat kaho viedaje i nie toĺki sa svajho padjezda. Dzik nie pieraborlivy: jeść usio, što jamu časam kidajuć, alie ž jeści pačynaje nie adrazu, jak by saromiejecca brać na liudziach milaścinu.
Nazirajučy zboku, možna skazać, što Dzik žyćciom zadavolieny. Adnak voś užo druhi hod, z taho času jak jaho zabrala da siabie novaja haspadynia, u Dzika nie źnikaje z vačej naściaroha, strach. Jak toĺki pačynaje ciamnieć, Dzik adrazu biažyć da dźviarej svajho padjezda, sadzicca i vinavata čakaje vypadkovaha čalavieka, kab toj adčyniŭ jamu dźviery.
Biažyć da siabie na druhi pavierch i ŭžo nie vychodzić da ranku. Dzik vyvučyŭsia niadrenna padpiavać, kali dačka haspadyni ihraje na pijanina. Jon sadzicca pobač, zadziraje halavu ŭhoru i, jak cyrkavaja zorka, śpiavaje z takoj asalodaju, takim natchnieńniem, nibyta jaho ŭ kino zdymajuć.
U Dzika niama ašyjnika i niama namordnika. Chiba heta nie ščaście dlia sabaki? Alie adkuĺ hety žach u jaho vačach? Dzik vieĺmi nie liubić zimu, bo ranica pačynajecca pozna, a ciamnieje rana. Bylo nie zusim zrazumiela, čamu jok tak baicca ciemry.
Akazalasia, što Dzika pryvieźli ŭ horad znajomyja haspadyni, kab jon piĺna achoŭvaŭ ich bahaćcie: videaaparaturu, finskuju praĺnuju mašynu i dyvany.
Dzik staranna nios službu. Zachodziŭsia ad brechu na čužoha da myrvani ŭ vačach, moh brachać doŭha, pakuĺ jaho nie pierapyniali.
Nho pieršyja haspadary časta vybiralisia handliavać za mlžu.
Viartalisia i pravodzili dni, pradajučy zamiežny deficyt mii rynku. Dzika ž, kab nie pahryz novuju mebliu, zamykali na hutki, dvoje, troje ŭ ciomnym tualiecie. Tak pastupova, nie pa svajoj poli, Dzik patrochu pačynaŭ śliepnuć. I aśliep by zusim, kab nie iižalilasia nad im jaho ciapierašniaja haspadynia dy nie zabrala ad hknapnych znajomych da siabie. Jamu prypisali niejkija navat kropli, kppali ich u vočy, zapichvali ŭ rot niejkija vitaminy. Dzik tryvaŭ, «dčuvajučy klopat i dabryniu. Jaho dahetuĺ nikoli nie hladzili pn halavie, a tut hladzili i na rukach nasili. Uratavali. Nie aśliep Dpik, trochi jašče moh hliadzieć na biely śviet i toje-sioje paznavać. Zpbylasia jaho papiaredniaje žyćcio ŭ raskošnaj kvatery z ciompym tualietam.
L žach pierad ciemraju zastaŭsia.