Žaŭrukovy zvon
3. Biaspaly
Jak toĺki sakavickaje sonca sahreje pahorki na paliach, śnieh na ich chutka rastaje. Čorna-buryja astraŭki dalioka vidać siarod bielaha, zaśniežanaha polia.
Unočy jašče padmarožvaje. Zastyvajuć ručajki, na darohach lužyny zaciahvajucca prazrystym liadkom, pabliskvajuć uzorami krochkija kryštaliki.
Uzychodzić sonca, rastaje liadok — i abudžajucca ručai. Jany spačatku cicha, a potym usio hučniej i hučniej pačynajuć źvinieć, prabivajučy pad śnieham darohi ŭ lahčyny. A nad pahorkami, nibyta padviešanyja na nitkach, visiać u prazrystym pavietry žavaranki.
Adarvaŭšysia ad ziamli, žaŭruk adrazu pačynaje pieśniu: chucieńka pierabiraje kryĺcami, uźnimajecca vyšej, niby jaho chto padciahvaje na toj niabačnaj nitačcy, i źvinić, źvinić. Spačatku pačuješ jaho pieśniu i toĺki paślia razhliedziš malieńkuju kropačku — samoha śpievaka. Vyšynia jak byccam nadaje ptušcy enierhiju i silu — tak zvonka hučyć jaho viasnovaja pieśnia.
U narodzie kažuć, što žavaranak časam śpiavaje tak, što ad pieśni ŭ jaho razryvajecca serca. Nieviadoma, ci praŭda heta, alie žavaranki śpiavajuć vieĺmi zaŭziata.
U soniečnyja dni sakavika pieśni žavarankaŭ chočacca sluchać biaskonca. Jany nie nadakučvajuć, bo ŭ hetych pieśniach — tajamničaja sila, jakaja chvaliuje niezvyčajna, dapamahaje maćniej adčuć i zrazumieć charastvo pryrody.
Biez žaŭrukovaj pieśni, badaj, i viasna byla b nie viasna.
Cioplaje viesnavoje sonca sahnala ŭvieś śnieh z palioŭ. Ziamlia adtala, nabrakla. Cieraz polie nie pierajści: nohi hruznuć u ziamli, niby ŭ cieście. Dy źviary na heta nie zvažajuć. Jany chodziać tam, dzie čalaviek i stupić nie moža.
Cieraz polie, na jakim ad cieplyni zazielianiela žyta i nad jakim štodnia śpiavali žavaranki, prajšoŭ loś. U miakkaj raĺli jon pakinuŭ hlybokija jamki. U čas viesnavych daždžoŭ jany pastupova zaplyli, alie pahlyblieńni ŭ žycie ŭsio ž zastalisia.
Padnialosia žyta, i hetyja jamački zusim schavalisia ŭ im.
Adnu takuju jamku kalia razory abliubavali žavaranki i źvili ŭ joj hniazdo. Nie vieĺmi ŭtuĺnaje i pryhožaje, amaĺ z adnych kareńčykaŭ suchoha pyrniku, alie dlia ich, vidać, liepšaje i nie treba bylo, kab vyvieści i vykarmić dziaciej.
Žyta pačalo nalivacca. Vyrasla jano vysokaje, kalasistaje. Kolas — adzin u adzin. Kali hliadziš źvierchu na žyta, prykmiecić peŭnuju miaścinu amaĺ niemahčyma. Ja naźbiraŭ kamianioŭ i paklaŭ pablizu ad hniazda, bo dahetuĺ časta chadziŭ siudy-tudy pa razory i nie moh natrapić na jaho.
A ŭ žavarankaŭ byli niejkija svaje prykmiety, jakimi jany kiravalisia, kali liacieli da hniazda, bo adrazu jaho znachodzili.
Žavaranak — ptuška aściarožnaja. Kali padychodziš da hniazda, jon adrazu nie ŭźliataje, a, jak hlušec abo ciacierka, adbiahaje ad jaho i toĺki tady ŭźnimajecca ŭ pavietra.
U hniaździe ŭžo byli ptušaniaty, pakrytyja redkim puškom.
Viedajučy aściarohu i niedavierlivaść žavarankaŭ, ja chucieńka sfatahrafavaŭ hniazdo z ptušaniatami i pakinuŭ ich u spakoi. Alie praz niekaĺki chvilin viarnuŭsia: vyrašyŭ dzielia pierastrachoŭki zrabić jašče paru kadraŭ. Jakoje ž bylo majo ździŭlieńnie i rasčaravańnie: hniazdo apuściela.
Žavaranak-maci, kali ja adyšoŭ, zabrala malych i paviala pa žycie.
Peŭna, vyrašyla, što jaje dom vyjaŭlieny i zastavacca dzieciam u im niebiaśpiečna.
A ŭ žycie pasprabuj zaŭvažyć maladoha ci staroha žavaranka. Jon taki ž šaravata-bury, jak i ziamlia. Na ptušania, kali jano zatoicca miž žytniovych ściablin, chutčej nastupiš, čym ubačyš.