Žyvyja kamiani
I. Klimkovič
Samyja staražytnyja śviedki historyi Ziamli — kamiani. Jany z daliokich časoŭ vyklikali ŭ liudziej asablivuju cikavaść, a niekatoryja — i asablivuju pašanu. Zdajecca, byccam niechta niabačny i mocny paraśkidaŭ ich pa našaj ziamli. Fantazija liudziej stvaryla dziŭnyja, časam nievierahodnyja padańni. Ciapier my viedajem, što toj vialikaj i tajamničaj silaj, jakaja naradzila hetyja ahromnistyja kamiani, byŭ liedavik. Dy nie adzin! Navukoŭcy śćviardžajuć, što liedaviki prychodzili na ziamliu za apošnija tysiačy hadoŭ čatyry razy. Alie prodki našyja hetaha nie viedali i tamu abahaŭliali vieličnyja kamiani, skladali pra ich fantastyčnyja historyi. Navat ciapier liedź nie ŭ kožnaj bielaruskaj vioscy abaviazkova raskažuć svaju liehiendu pra valun z cudadziejnymi jakaściami.
Siarod padańniaŭ pra skamianielych liudziej asabliva ŭražvajuć, zapaminajucca historyi ab kamianiach-žančynach. Tak, na Pastaŭščynie davialosia zapisać źviestki pra Antosin kamień. Miascovyja žychary ličać jaho zastylaj u časie dziaŭčynaj Antosiaj. Kaliści žyla jana ŭ hetych miaścinach razam z bratami. Antosiu pakachaŭ dobry, viasioly chlopiec, pačaŭ damahacca jaje ruki i serca. Adnojčy jana zahadala zakachanamu prajści praz niebiaśpiečnaje balota, jakoje šyroka raźliehlasia vakol ich vioski. Jak liudzi ni adhavorvali, chlopiec usio ž pajšoŭ tudy. Dryhva pahlynula jaho. Kali braty Antosi daviedalisia pra niaščaście, to vyhnali svaju biazdušnuju siastru z chaty. Taja prasiedziela ŭ sadzie da samaj ranicy. Nivodnaja śliazinka nie skacilasia z jaje vačej. Jak toĺki raźvidniela, braty ŭbačyli na tym miescy, dzie siadziela siastra, kamień z nieruchomym zlosnym tvaram Antosi. Kažuć, što i ciapier unačy dziaŭčyna vychodzić z kamienia, plača, zalivajecca śliaźmi.
Pryviedzienaje padańnie nie toĺki tlumačyć pachodžańnie miascovaha kamienia, alie i maje hlyboki maraĺny sens. Papiaredžvaje, što nieĺha być biazdušnym i biessardečnym čalaviekam.
Zaścierahajuć ad žyćciovych pamylak i inšyja bielaruskija padańni.
Tak, adno padańnie raspaviadaje nastupnaje. U viosku pad vyhliadam žabraka zavitaŭ sam Chrystos i paprasiŭsia pieranačavać. Nichto sa skvapnych žycharoŭ nie chacieŭ puskać jaho ŭ chatu. I toĺki adna biednaja saldatka dala «žabraku» prytulak. Jana zvaryla misku zacirki i nakarmila padarožnaha. Nazaŭtra ranicaj u chacie źjavilasia šmat chlieba i inšaha dabra. Alie paślia śniedańnia «žabrak» skazaŭ žančynie iści za im i nie aziracca. Raptam, kali jany adyšli ad vioski na vialikuju adliehlaść, zzadu pačuŭsia nievierahodny i strašny šum. Žančypa nie vytrymala i azirnulasia. Na miescy vioski jana ŭbačyla voziera, a sama za parušeńnie nakazu skamianiela. Takija padańni, dzie žančyna z-za parušeńnia slova pieratvarajecca ŭ kamień, možna pačuć šmat dzie pa krainie.
Naturaĺna, što, aprača žančyn, u bielaruskich padańniach robiacca kamianiami i mužčyny. Liehiendarny kamień Ściapan, jaki liažyć u viarchoŭjach raki Vilii, pavodlie padańnia, taksama niekali byŭ čalaviekam. Bylo heta tak. Adzin sielianin parušyŭ tabŭ i pajšoŭ na Vialikdzień arać. Žonka, jak zvyčajna, pryniesla jamu ŭ polie abied. Pakuĺ muž padsilkoŭvaŭsia, svarylasia na jaho za toje, što pracuje na śviata. Kali ž adychodzila dadomu, skazala ŭ adčai: «Kab ty kamieniem staŭ!» Jak toĺki araty ŭziaŭ pluh, to adrazu ž skamianieŭ. Skamianieli i jaho valy, navat zbanki z-pad ježy.
U čym sens padańnia? Na Vialikdzień nieĺha nie toĺki pracavać, alie i zajmacca inšymi spravami, jakija parušajuć suladdzie na ziamli i ŭ pryrodzie. Tak, u našaha naroda sustrakajucca padańni pra skamianielych paliaŭničych, jakija navažylisia ŭ śviaty dzień pazbavić žyćcia dzikich źviaroŭ.
U faĺklory bielarusaŭ možna sustreć navat padańni pra skamianielyja viasieĺli. Zvyčajna ich hieroi — zakachanyja, jakija patajemna pajechali viančacca ŭ chram biez baćkoŭskaha blaslaŭlieńnia. Za heta jany byli pakarany Boham.
Takim čynam, u staražytnych padańniach zanatavana častka žyćciovaha ladu našych prodkaŭ, ich duchoŭnyja kaštoŭnaści. Nam treba ich uśviadomić i zrazumieć.