Žycień
A. Butevič
U samaj daŭniaj daŭninie, kali jašče nie bylo na bielaruskich ziemliach chryścijanstva, našy praščury vieryli ŭ mahičnuju silu ahniu, vietru, sonca, paklanialisia drevam i śviatym kamianiam. Kali ž skazać koratka, žyli ŭ dobrym suladdzi z pryrodaj, bo ad jaje zaliežaŭ ichni lios, z litaści niabačnych pryrodnych sil mieli jany bahaćcie, zdaroŭje, dabrabyt i ŭsio, što patrabavalasia dlia žyćcia.
Na kožnuju parŭ hoda daŭnija liudzi mieli svaich bahoŭ. Kali nastupala viasna, na ziamliu prychodzila maladzieńkaja pryhažunia Lialia, abo Liolia.
Na źmienu joj źjaŭlialasia bahinia lieta Ciocia — mažnaja i dziabiolaja1 kabieta, ubranaja kalasami. Maroznaj zimoj panavaŭ boh choladu Ziuzia.
U pladavitaj i ščodraj vosieni taksama byŭ svoj boh. Nazyvaŭsia jon Žycień, ličyŭsia boham žniva.
Padańni zaśviedčyli, što Žycień byŭ chudzieńkim dziadkom malieńkaha rastočku. Mieŭ surovy vyhliad tvaru, a na halavie — doŭhija raskudlačanyja valasy. Mieŭ Žycień try voki na lbie. Vidać, kab piĺna sačyć za tym, jak liudzi spraŭliajucca z uradžajem. Nizka sahnuŭšysia, chadziŭ jon pa paliach, zaziraŭ na aharody. Radavaŭsia, kali bačyŭ paradak dy bahaty vynik sapraŭdnaj haspadarskaj rupnaści. Alie i surova karaŭ za niadbaĺstva. Karaciej, rabiŭ sud nad niadbajnymi, zaachvočvaŭ i dadavaŭ bahaćcia rupliŭcam.
Byvala, zaŭvažyć na ržyščy niazžatyja abo apalyja kalaski, ažno skalaniecca ŭvieś, vočy śliazami zojducca, valasy na halavie natapyracca. Kryŭda biare ruplivaha boha, serca zachodzicca ad žaliu. Źbiare jon usie kalaski, skladzie adzin da adnaho i ŭ snapy paźviazvaje. A tady prabiažyć pa ŭsich susiednich palietkach, kab znajści samy dahliedžany, i davaj snapy na zžataje polie nasić. A ŭsio dlia taho, kab dahadzić ruplivamu haspadaru, padachvocić jaho pracavać jašče liepš.
Adnak na hetym nie zakančvajecca sud Žycienia nad marnatraŭstvam1.
Mala taho, što adbiare častku ŭradžaju ŭ niadbajnych, kali adniasie zbažynu inšamu, dyk jon i na budučaje pakaraje. Zrobić tak, kab u niehaspadarlivaha chliebaroba na nastupny hod nie ŭradzila niva.
A voś ruplivy i staranny, pracaliubivy i akuratny (toj, kamu Žycień vosieńniu snapy znosiŭ) źbiare jašče boĺšy ŭradžaj, šmat žyta z pšanicaj namalocić. A ŭ kaho bahaty ŭradžaj, u taho i dastatak u chacie. Pra takoha kažuć, što ad jaho pachnie vietram i daždžom, a ad ruk — ziamlicaj dy zbožžam. Takim voś čynam boh vosieni Žycień zaachvočvaje być na ziamli sapraŭdnym haspadarom i karaje tych, chto lianujecca.
Maje Žycień i inšy klopat. Časam pieratvorycca ŭ biednaha žabraka. Pierakinie cieraz pliačo torbu i vyjdzie na darohu. Sustrenie tam mužyka i pakivaje jamu paĺcam, nibyta dakaraje za niešta. A sielianin, viadoma, paznaje Žycienia i raskaža ŭ vioscy pra svaju sustreču z im. Biadujuć tady sialianie: heta ž Žycień pahražaje biednym uradžajem. Takim čynam Žycień papiaredžvaŭ liudziej ab bliźkim holadzie, padkazvaŭ, kab nie dapuścili hetaha.
Svaju dbajnaść i haspadarlivaść, liubaść da ziamli-karmicieĺki vyjaŭliaje Žycień i ŭ čas asieńniaj siaŭby. Kali siejuć azimyja, Žycień tut jak tut. Alie nie choča pakazvacca na vočy, svaju spravu tajemna robić.
Kali ŭbačyć, što niejkaje zierniejka nie prysypana ziamlioj, abaviazkova prytopča jaho, kab nie prapala, kab addziačyla važkim kolasam. Tam raĺliu padraŭniaje, tam baraznu papravić. Haspadar, adnym slovam.