Krynica
I. Maślianicyna
Zyčnyja huki paliaŭničych zastavalisia dzieści zboku. Sčyrvaniely ad chutkaj skački, kniaź amaĺ nie čuŭ ich. Usia ŭvaha jaho byla śkiravana napierad, dzie pamiž halin miĺhala bielaja śpina alienichi. Adčuvalasia, što jana ŭžo stamilasia i chutka pahonia skončycca. Tak i jość. Alienicha spynilasia i, ciažka dychajučy, paviarnulasia da kniazia, kab hodna sustreć praciŭnika. Kniaź naciahnuŭ luk, i raptam… alienicha źnikla. Razam z joju paplyli, rastali ŭ ciemry drevy. Kniaź vyciahnuŭ ruku i nie ŭbačyŭ jaje, padnios da vačej — taksama nie ŭbačyŭ.
Strašennaja zdahadka ŭdaryla kniazia: jon aśliep! Kniaziu nieadnojčy davodzilasia bačyć śliapych liudziej. Heta byli i družyńniki, što stracili zrok u bitvach, i sivyja šanoŭnyja mužy, vočy jakich haśli pavoĺna i doŭha. Alie kab aśliepnuć niečakana, biez usiakich prykmiet chvaroby, aśliepnuć zusim maladym… U zlości kniaź udaryŭ kania, i toj ad niečakanaści śkinuŭ kniazia na miakkuju travu. Peŭny čas kniaź niaŭpeŭniena išoŭ napierad. Potym spyniŭsia, apuściŭsia na ziamliu. Raptam chrusnula halinka. Kniaź uzdryhnuŭ. Chtości nabližaŭsia da jaho. Niečyja vialikija miakkija ruki apuścilisia na jaho pliečy, dapamahli jamu ŭstać.
Chto ž stvaryŭ z taboju takoje, kniaža?
Mabyć, Boh. Alie za što — nie viedaju.
—Idzi za mnoju, nie bojsia, — uzdychnuŭ subiasiednik. — Nichto nie pakryŭdzić ciabie, pakuĺ ja z taboju.
Jany išli zusim niadoŭha. Potym stary ŭvioŭ kniazia ŭ svajo žytlo. Tut bylo ciopla i pachla liasnymi travami.
— Stary, daj mnie atruty. Takoj, kab nie bylo ni pakut, ni strachu.
Heta slovy slabaha čalavieka, kniaža, — adhuknuŭsia stary.
—A što ž mnie jašče zastajecca?
—Spać. A ranicaj ja pasprabuju pamahčy tabie.
Šeraj ranicaj razbudziŭ stary kniazia. Išli jany niadoŭha. Spynilisia lia hlinistaha ŭzhorka, dzie ros husty arešnik. 3-pad jaho kareńnia liedź bačnym strumieńčykam prasočvalasia vada. Stary pačaŭ svajo apaviadańnie:
—Kaliści tut bila krynička. Vada byla hajučaj, mnohija chvaroby liačyla. U pašanie ŭ liudziej byla krynica, prychodzili jany siudy pa cudoŭnuju vadu z usich bakoŭ. Alie adnojčy zdarylasia vialikaja biada. Stary kniaź, tvoj baćka, paliavaŭ u hetych miaścinach. Koń jaho śchiliŭsia da vady, kab napicca, dy paśliznuŭsia i zlamaŭ nahu. I kniaź zahadaŭ pakarać krynicu, zasypać jaje. Tady i apuścieli hetyja miaściny. Tabie b, kniaža, vady hetaj papić dy vočy joj pramyć. Moža, chvaroba tvaja i prajšla b. Vidać, vieĺmi ciažki hrech uziaŭ na dušu baćka tvoj, zasypaŭšy krynicu. I chvaroba tvaja — kara za toj hrech.
Štodzień pryvodziŭ stary kniazia da krynicy, i ŭvieś dzień śliapy dakopvaŭsia da vadzicy, pachavanaj kaliści. Spačatku jaje nabiralasia stoĺki, kab zmačyć joju vočy, a potym boĺš, kab zrabić hlytok, druhi. Praz tydzień z-pad paĺcaŭ kniazia zaśpiavaŭ, zaźvinieŭ čysty strumieńčyk. Piŭ hetuju vadu kniaź vialikimi, prahnymi hlytkami. I padstaŭliaŭ vočy svaje pad jaje, i śliozy radaści, źmiešvajučysia z vadoju, ściakali pa jaho tvary. Tady jon spačatku niajasna, a potym usio vyraźniej ubačyŭ haliny dreŭ z trapiatkim zialionym liściem, sonca pamiž vierchavinami sosnaŭ, dobry, u drobnych marščynach tvar staroha.
Kažuć, jašče šeść tydniaŭ jeździŭ kniaź da krynicy, pakuĺ nie staŭ zrok jaho takim vostrym, što zmoh jon vieści svajo vojska da pieramohi. A na ziamli, dzie rukami svaimi adradziŭ kniaź hajučuju krynicu, pa jaho voli byla pabudavana carkva, nastajacieliem u jakoj staŭ dobry stary.