Беларуская лацінка

Naračanskaja liehienda

M. Miatlicki

Чытаць гэты тэкст кірыліцай

Narač chiniecca da noh. Dzień ščodra nality zolatam vosieni. Miž dvuch blakitaŭ, niebam i pliosam, palajuć jarkalistyja kastry pryaziornych liasoŭ. Razporaz liasy rasstupajucca, dajuć utuĺny prytulak vioskam. Da liudziej, da ich cioplaha žyĺlia imknucca darohi, zakalychanyja žytam. I ciapier spakojna tut, lia Naračy, uhamanilasia, acichla stychija lietnich našeściaŭ. Narač adpačyvaje. Jaje pliosy ŭ čakańni nieŭtajmavanych asieńnich viatroŭ. Śviet jaje patajemnych hlybiń vytkany z pramiennaha sonca i asieńnich farbaŭ.

3 daŭnich stahoddziaŭ imknuć jaje ŭśpienienyja chvali, čystyja, jak sama duša bielarusa. I chočacca huknuć im na ŭsie hrudzi, i čajkam, što vijuć pa-nad vozieram svajo radasloŭje, i soncu, jakoje tak ščodra, niby dziaciej, achinaje ich viečnaj lahodaj:

Adkuĺ, z jakich padańniaŭ ty rodam, Bielaja Ruś?

Bielaja — značyć voĺnaja. Značyć, niezapliamlienaja na ŭsich šliachach skladanaj historyi, hordaja i niepachisnaja ŭ mužnaści, čystaja-čystaja ŭ pieršych śniahach na śvitanku, u siviźnie ablokaŭ, što, jak zdani prodkaŭ, prachodziać niabiosami i kličuć u viečnuju vandroŭku sivych jak luń dziadoŭ.

Pamiataj, rastraciš skarb ichni — biazdomnikam stanieš, — mnie, naščadku, havoryć Bielaja Ruś.

A ja z honaram za viek svoj krylaty havaru:

Uspomnicie, jak miž zorak hartaŭ Klimuk kolasaŭski tomik. Tam, za pryciahnieńniem planiety, nie stračana pryciahnieńnie našaj Bielaj Rusi.

A Narač laščycca da noh, laščycca sama sivaja liehienda… Nie bylo Naračy tut. Nie bylo hetych prybiarežnych biaroz, nadryŭnaha kryku čajek i vybielienych stahoddziami ablačyn. Byla ziamlia, hiblaja i čornaja, jak i jaje abrabavanaja dolia. I žyla na hetaj ziamli niepryhožaja, jak i sama ziamlia, dziaŭčyna Alionka. Alie dušoj byla jana śviatliejšaja za samy biely dzień — stoĺki nieprykmietnaha charastva tailasia ŭ joj. Radavalisia dziavočaj dabryni prostyja liudzi. Nie raz sušyla Alionka čužyja śliozy horkaj niadoli. I ŭsim sercam pakachaŭ jaje chlopiec-pryhažun.

Dy byli siarod liudziej i niadobryja, zlyja liudzi. Baliuča dakarali jany chlopca, pavučali jaho:

Vačej mieć nie treba, kab bačyć, jakaja ž jana brydkaja, tvaja abrańnica.

Zachlynulasia pakutnaju žurboju ranienaje serca. Da śvitaĺnych zor nasiŭ chlopiec pa ziamli horkuju skruchu, i jana lilasia z serca tužlivaj pieśniaj. I stoĺki niepadrobnaha pačućcia bylo ŭ jaje prostych slovach, stoĺki žadańnia nadzialić pryhažościu ŭvieś śviet! Kranula pieśnia serca dobraha čaraŭnika, i jon, rasčulieny cudoŭnymi hukami da ślioz, vyrašyŭ dapamahčy chlopcu ŭ jaho biadzie i padaryŭ jamu čaroŭnaje liusterka.

Pahliadziela ŭ liusterka Alionka — pryhažuniaj niapisanaj stala. Paśviatliela na čornaj ziamli ad jaje dzivosnaj krasy. U śviedki da ich ščaścia klikaŭ chlopiec usich dobrych liudziej, i ŭpieršyniu serca jaho śpiavala pra ščaście.

Ad nak niadoŭhim bylo jano. Dačuŭsia pra cud hety mahnat z palaca.

Zajzdraściu zaśviacilisia skvapnyja vočy, kali palaniankapryhažunia pierastupila kniažacki paroh.

— Hety skarb za ŭsio majo daražejšy, — adno i skazaŭ stary kniaź. Kachanych razlučyli.

Praklinajučy svaju pryhažość, Alionka žorstka pakarala ŭ palacy čaroŭnaje liusterka. U hulkim viasieĺnym homanie pyrsnula jano drobnymi askolkami-promniami. I tam, dzie ŭpali askolki, imhnienna ŭźnikla krynica, zabilasia ŭśpieniena, burna, jak dziavočaja nianaviść. Pad chvaliami, prazrystymi i śvietlymi, jak samo kachańnie, chavala jana kniažacki palac. A kali piennyja chvali ŭlahodzilisia, vačam liudziej adkryŭsia cud: liažala pierad imi vializnaje voziera z blakitu i zor. I toj, chto hliadzieŭsia ŭ jaho, pryhažeŭ dušoj.

A Narač chiniecca da noh. Moža, pra heta choča raskazać nam?..