Upartaje cialia
B. Komar
Jakraz tady, jak Raman uziaŭsia kalia chaty prymacoŭvać da svajoj rakiety vuzieńkija aliuminijevyja kryĺcy, z akna vyhlianula maci i paprasila pieraviazać cialia ŭ chaladok. Chlopčyku duža nie chacielasia adryvacca ad cikavaj raboty. Alie što zrobiš — treba. Heta jaho abaviazak — nahliadać za cialiom. Paskladaŭ staranna ŭ skrynku kryĺcy ad rakiety i pajšoŭ da cialiaci, jakoje bylo naviazana za dvarom.
Cialiaci i sapraŭdy bylo horača. Jano nie paśvilasia, a liažala, vyciahnuŭšy na travie halavu, i ciažka dychala. A nad im huli nadakučlivyja muchi. Im i śpioka choć by što.
Raman raśchistaŭ doŭhi dubovy kalok, vyciahnuŭ jaho z ziamli i, uchapiŭšysia za viaroŭku, paciahnuŭ na siabie. Byčok paviarnuŭsia, ździŭliena ŭtaropiŭ vočy ŭ chlopčyka. Toj tuzanuŭ jaho za viaroŭku, namahajučysia paciahnuć u chaladok pad pavietku. Dy cialia i nie źbiralasia iści za chlopčykam. Chiba jano viedala, što Ramanu zaraz strašenna niekali, što ŭ Ramana jość boĺš važnaja sprava, čym bavić čas z hetym nikčemnym cialiom! Stajala, durnoje, jak ukapanaje, z miesca nie zrušyć.
Tady Raman namataŭ na ruku viaroŭku, jašče maćniej tuzanuŭ da siabie. Alie byčok uniorsia i paciahnuŭ chlopčyka ŭ svoj bok. Raman razzlavaŭsia. Što toĺki ŭžo jon ni rabiŭ: i siedziačy ciahnuŭ za viaroŭku, i liežačy, i navat kalok zahaniaŭ u ziamliu dy sprabavaŭ nakručvać na jaho viaroŭku — usio adno nie zmoh adužać byčka.
A sonca, jak znarok, jašče maćniej prypiakala. Raman spacieŭ, pot kaciŭsia z jaho hradam. Jašče boĺš razzlavaŭsia chlopiec. Maćniej namataŭ na lievuju ruku viaroŭku, u pravuju ŭziaŭ kalok i padyšoŭ da cialiaci. Nie paśpiela jano i vokam mirhnuć, jak Raman z usiaho razmachu — šaś jaho kalkom pa śpinie!
—Voś tabie, voś, kab viedala, jak…
Daliej nie dahavaryŭ. Byčok ci to ad boliu, ci z pierapudu tak kinuŭsia ad Ramana, što liedź jamu ruku nie adarvaŭ. A potym pabieh jak šaliony, ciahnučy za saboju chlopčyka.
Raman sprabavaŭ spynić cialia, dy dzie tam — ciapier jaho nijakaja sila nie mahla strymać. Chacieŭ vyzvalicca ad viaroŭki, jakuju, nie padumaŭšy, nakruciŭ na ruku, alie taksama nie zmoh: jana ŭvieś čas byla napiata, niby struna.
Kali b Ramana potym spytali, dzie jamu davialosia tady pabyvać z cialiom, jon nie zmoh by jak ślied i adkazać. Pamiataje toĺki: bieh uślied za im cieraz aharody, raśkidvajučy žoŭtyja halovy slaniečniku, jakija biaźlitasna lupili ŭ hrudzi, truščyŭ krochkija ściabliny kukuruzy, šorstkaje liście jakoj baliuča ściabala pa tvary, piatliaŭ pamiž drevami ŭ sadzie, skakaŭ cieraz kanavy i aharodžy. Ciapier navat sam dzivu dajecca, jak papieraskokvaŭ cieraz ich. Zaraz nizašto nie zmoh by.
Nahojsaŭšysia ŭvoliu, byčok narešcie stamiŭsia i sam prybieh u chaladok pad pavietku. Biary i pryviazvaj! Alie paślia ŭsiaho, što davialosia vycierpieć, Raman tak pakryŭdziŭsia na cialia i tak jamu stala škada siabie, što nie strymaŭsia i horka zaplakaŭ.
Pačuŭšy plač, z chaty vybiehla maci:
—Nu, čaho ty? Što, z chlopcami pabiŭsia?
Nie pierastajučy ŭschlipvać, Raman z nianaviściu zirknuŭ na cialia i raskazaŭ, jak jano naździekavalasia z jaho.
Kažaš, kalkom jaho ŭdaryŭ? — pierapytala maci.
Aha, — kiŭnuŭ Raman. — Zaŭparcilasia, nie chaciela iści.
Maci z asudžeńniem pakivala halavoj:
— Dy navošta ž bylo bić? Narvaŭ by traŭki, pakazaŭ jamu, dyk jano za taboj nie toĺki ŭ chaladok, na kraj śvietu pajšlo b. Bačyš, rakiety ŭmieješ rabić, a da hetaha nie dadumaŭsia.
Jana vyrvala pad plotam žmieńku travy. A cialia, jak ubačyla ŭ maminaj ruce traŭku, padbiehla.
Raman užo nie čakaŭ, pakuĺ maci budzie pakazvać, jak by cialia pajšlo za travoj na kraj śvietu. Pačyrvanieŭ, panuryŭsia, vycier na tvary śliozy i padaŭsia pad chatu skladvać rakietu.