U teatry
M. Steĺmach
Tuju zimu ŭ našym sialie ŭpieršyniu zahavaryli pra teatr. Što heta bylo takoje, nichto tolkam nie ŭmieŭ rastlumačyć, i tamu čutki i pahaloski chadzili roznyja. Adny kazali, ipto teatr — heta takoje cikavaje prytvorstva z pieraapranańniem. Druhija nazyvali teatram miesca, dzie chlusiać i puskajuć liudziam tuman u vočy. Trecija havaryli, što heta štuki samoha niačyścika.
Niekaĺki dzion u sialie toĺki i razmovy bylo, što pra teatr. A pa-sapraŭdnamu ž sialo zahulo, kali kamsamoĺcy na pastanoŭku pačali pazyčać u sialian uslončyki, liampy, miski, čarki i navat spadnicy. Usio heta kamsamoĺcy nazyvali rekvizitam1, a niechta z kulakoŭ tym časam puściŭ pahalosku, što pačalasia rekvizicyja2. I taja ci inšaja napalochanaja baba biehla adbirać svaju spadnicu nazad, nie razumiejučy, što heta jaje spadnica niasie pasluhu vialikamu mastactvu.
Tak ci inakš, sialo čakala pradstaŭlieńnia. I voś adnaho dnia na ścienach sieĺsavieta i školy zakrasavalisia abjavy ab pačatku śpiektaklia.
Nazaŭtra my jašče ŭdzień, paślia ŭrokaŭ, zabilisia pad scenu i tam, cierpiačy niazručnaść i holad, čakali pastanoŭki.
Dy voś zahajdalasia i pačala ŭźnimacca ŭhoru zaslona. Usio ŭ školie aniamiela. My ŭmomant vylieźli z-pad sceny i pasieli na padlozie ŭ nahach daroslych. Voś na scenie zahavaryli artysty, i adrazu ž zahavaryla zala: pačali paznavać, chto ihraje tuju ci inšuju roliu.
Hadajučy ŭholas, Jaŭchim heta ci nie Jaŭchim, dziadźki narešcie vyrašyli zapytacca pra heta ŭ samoha artysta.
Jaŭchim, dyk ty heta, bratka, ci nie ty? — paliaciela cieraz usiu zalu nad halovami hliedačoŭ pytańnie.
I raptam toj, jaki pa chodu pjesy pavinien byŭ sumavać, ad takoha pytańnia prykusiŭ hubu, a potym tak pačaŭ śmiajacca, što ŭ jaho spačatku adliacieli i ŭpali na scenu vusy, a potym i barada. Ad takoha vidovišča ŭsie hliedačy tak i pajechali ad śmiechu i hetak rahatali, što adna lava nie vytryvala i zlamalasia. Tyja, chto siadzieŭ na joj, papadali na padlohu, a teatr zrabiŭsia jašče viesialiejšym. Toĺki adnamu suflioru3 nie spadabalasia čamuści liudskaja radaść. Jon vyskačyŭ sa svajoj budki jak Pilip z kanapieĺ i pačaŭ kryčać: «Zaslona! Zaslona!»
Paślia taho jak zaslona ŭźnialasia druhi raz, hliedačy znoŭ paznavali artystaŭ i mieli ad hetaha vialikaje zadavaĺnieńnie. A voś kali ŭ apošniaj dziei haspadar pačaŭ zabivać žonku, usie zachvaliavalisia, zatupali nahami i pačali navat pahražać artystu. Alie toj nie pasluchaŭsia holasu masy i tak napaśliedak stuknuŭ žonku, što jana ŭpala kalia stala. Zala vojknula dziavočymi halasami, a niekaĺki chlapcoŭ kinulasia na scenu bić i viazać zabojcu. Jaho vyratavaŭ toĺki suflior. Jon, pierakuliŭšy budku, vyskačyŭ jak aparany z-pad sceny i nie svaim holasam znoŭ zakryčaŭ:
«Zaslona! Zaslona!»
Jakaja tam zaslona, kali tut liudziej zabivajuć! — basam hrymnuŭ ad akna niechta z mužčyn.
Tady suflior paviarnuŭsia da zaly i, razmachvajučy rukami, jak viatrak, pačaŭ saramacić liudziej. I što jany za narod! Kali kupliaješ biliet u teatr, to pavinien viedać, što tam nie dazvaliajuć krovapralićcia. A potym jon źviarnuŭsia da artystki i zahadaŭ joj ustać. Jana ŭstala, abtrasajučy pyl sa spadnicy, zaśmiajalasia ad takoha adzinadušnaha spačuvańnia i ŭvahi, i ŭ zalie taksama ŭsie pačali śmiajacca i pliaskać u daloni.
Pjesa prajšla z takim pośpiecham, što paślia zaslony hliedačy kinulisia na scenu i pačali, nie škadujučy ruk, padkidvać uhoru svaich pieršych artystaŭ. Takoha adzinstva hliedačoŭ i akcioraŭ čamuści potym nie bačyŭ ja navat i ŭ staličnych teatrach.