Viartańnie dadomu
A. Žuk
Stary babior vypraviŭsia ŭ darohu pozna. Toĺki niedzie dalioka na ŭschodzie krychu abaznačylasia śviatlo na niebie, alie byla jašče noč, karotkaja, lietniaja. Stary babior cicha, nie pliuchnuŭšy, vyjšaŭ z-pad vady niedalioka ad svajoj chatki, doŭha prysluchoŭvaŭsia, pavoli padhrabajučy da nievialikaha astraŭka. Vyliez na jaho, siadzieŭ, prysluchoŭvaŭsia i pryhliadaŭsia.
Niedalioka sonna kryknula vadzianaja ptuška, zašaliaściela ŭ travie, cicha, niby niezadavoliena, adazvalasia na jaje kryk za tryśniahom druhaja, i znoŭ usio supakoilasia.
Tut viŭsia malieńki ručajok. Vyciakaŭ jon z krynic za kilamietry dva adsiuĺ, z-pad vialikich, jak hory, uzhorkaŭ. Tam, u balotnaj lahčynie, paroslaj aliešnikam, i žyla ich nievialikaja kalonija. Siudy mala chto chadziŭ, mala chto jeździŭ, i jany žyli tut spakojna, biez klopatu. Chapala na ich i lazy, i kareńčykaŭ, i travy. Tut byla ich malieńkaja radzima.
Alie stary babior viedaŭ, što siudy jany pryjšli. Pryjšli z vialikaj, prastornaj rečki, nie raŭnia hetamu raŭčuku, jaki praz piać kilamietraŭ prapadaje ŭ čystym poli.
Siudy paŭz lies, pa hlybokaj lahčynie, viasnoj, jak na race, šumiela rastalaja vada, byla daroha da vialikaj rečki, dzie žyli spradvieku voĺna i spakojna babry. Stary babior pamiataŭ i viedaŭ heta. Ciapier jon sabraŭsia pajści tudy. Jon šukaŭ darohu da svajho prastornaha spradviečnaha pasialieńnia.
Iści treba bylo ciapier. Stary babior adčuvaŭ, što treba iści nie paźniej za heta lieta. Bo paźniej nieviadoma, ci zastaniecca ŭ jaho sila, kab pryvieści tudy svaju siamju, pabudavacca i pakinuć jaje tam, na spradviečnym miescy. A zrabić heta moža toĺki jon adzin, bo pamiataje pra toje, što jamu raskazvali staryja babry, jaho baćki, i toĺki jon adzin moža znajści tudy darohu. Jon chacieŭ viarnucca nazad, tudy, dzie bylo tak voĺna i ščaśliva.
Stary babior išoŭ pavoĺna, bo chadzić babry nie liubiać i nie ŭmiejuć. Iduć toĺki tady, kali niama ŭžo druhoha vyjścia.
Napieradzie bylo polie. Pierastupajučy niabačnuju miažu i vychodziačy ŭ polie, stary babior azirnuŭsia. Jon byccam pierastupaŭ u novy śviet, čužy, z jakoha nieviadoma, ci možna budzie viarnucca. Polie palochala jaho svajoj adkrytaściu, na jakoj niama vady, i tamu schavacca jamu, kali što, nie budzie dzie.
Išoŭ jon doŭha, pradzirajučysia praz hustyja zaraśniki lubinu, jakim bylo zasiejana polie. Išoŭ, pakuĺ niespadziavana nie natknuŭsia na vymyty daždžavoju vadoju raŭčuk. Stary babior z paliohkaj uzdychnuŭ: ślied vady nie padmanie, vyviedzie da boĺšaj vady.
Išoŭ babior uparta, ćviorda. Nie spyniŭ jaho i sabaka, jaki zastupiŭ jamu darohu i haŭkaŭ, haŭkaŭ, nie dajučy prachodu. Nieŭzabavie pierad im pačalasia vuzkaja, mietra na paŭtara, paloska čystaj vady, nad jakoju nachililasia asaka.
Stary babior amaĺ podbieham kinuŭsia da vady, ad radaści zabyŭšysia na aściarohu, nyraŭ, byccam nie vieryŭ, što skončylasia narešcie jaho suchaja daroha. Toĺki kali naciešyŭsia, spachapiŭsia i cicha, tak, što nie astavalasia na vadzie śliedu, paplyŭ na ahliedziny voziera.
Stary babior pakarmiŭsia kareńniem rahoźniku, travy. Pieračakaŭ, pakuĺ doŭha — až za abied pieravalila — kupalasia čarodka chlapčukoŭ i kupala pryviedzienaha z imi bielaha sabačku. Toj bajaŭsia vady i adčajna, koĺki stavala sily, źvinieŭ brecham. Potym pryjechaŭ na matacyklie čalaviek i doŭha chadziŭ pa hrebli, biŭ śpininham pa vadzie.
Stary babior adčuvaŭ siabie vieĺmi niaŭtuĺna ŭ takim šumnym susiedstvie. Paślia abiedu jon pierajšoŭ hrebliu i padaŭsia daliej pa krynicy, jakaja kančalasia ŭ lahčynie, paroslaj maladymi kustami laźniaku. Alie tam stary babior natrapiŭ na kanavu, vialikuju, z zaroslymi travoju bierahami. Kanava byla dastatkova šyrokaj, u joj možna bylo plyści, tamu stary babior apuściŭsia ŭ vadu i paplyŭ nasustrač chalodnaj plyni.
Na hetaj kanavie i pieranačavaŭ stary babior. Nazaŭtra jon jašče raz abyšoŭ i ahliedzieŭ usio navokal, paślia hetaha sabraŭsia i toj samaj darohaj pajšoŭ nazad. Chutka jon pryvioŭ z saboju na novaje sielišča dvuch maladych babroŭ.