Ściažynki
M. Rakitny
Za sotniu krokaŭ ad čyhunačnaha palatna, ukliniŭšysia ŭ žytniuju palasu, stajala pad novieńkim dacham chacina. Budynina ŭzvyšalasia na pakatym zialionym pahorku, ad paroha jaje biehla paŭz samaje žyta ściažynka, i pa joj, jašče liedź trymajučysia na nožkach-taŭkačykach, išlo maloje dzicia — vichrasty bielahalovy chlopčyk. Sadzilasia sonca, i ad jaho promniaŭ usio bylo ružovačyrvonym: i hontavy dach chaciny, i śpielaje žyta, i ściažynka, i na joj hety advažny malieńki čalaviek, jaki, napeŭna, pieršy raz u žyćci puściŭsia ŭ takoje padarožža. Jon tupaŭ basanož i to strašyŭsia, to zalivaŭsia radasnym śmiecham, hliedziačy, niby na dziva, na kalośsie, jakoje, jak lies, vysoka visla nad jaho halavoj.
A ściažynka roŭnaj stužkaj prabiehla kalia žyta, adarvalasia ad jaho i viĺnula ŭ nizinku.
Za aknom ciahnika ŭžo ciesna toŭpilisia i adychodzili nazad šurpatyja kamlistyja sosny. Pakazalisia siarod ich pieršyja stancyjnyja domiki, daščanyja budany, zatym štabieli biarvieńnia, skrynak, hory biazladna nasypanych droŭ, a pierad vačyma ŭsio vyrazna stajala paliana — hety ŭtuĺny palieski kutočak u ružovaj azdobie viačerniaha sonca. I taja ściažynka lia žyta, pa jakoj patupala da svajoj maci maloje.
Ciapier jano siadziela, napeŭna, na dužych i laskavych rukach. Sa ščyrym ciaplom, z niejkim pryjemnym chvaliavańniem dumalasia nie pra adnu hetuju ściažynku, a pra ŭsie ściažynki na ziamli, pa jakich chodziać liudzi. I asabliva pra viaskovyja. Biahuć jany za sialo, za vakolicy, pramyja, jak šnury, i kryvyja, vytaptanyja abutymi i bosymi nahami, biahuć pa śkibistaj i puĺchnaj raĺli, pa aksamitnaj runi, siarod šeptu śpielaha kalośsia, pa bielych raźlivach hrečki i blakitnych aziorach iĺnoŭ. U zimovuju zamieć ich toŭsta pakryvajuć sumioty, alie ściažynki nie hubliajuć svajho kirunku: čalaviečaja naha namacvaje, vytoptvaje ŭ kožnaj z ich liuby pavarot, liuby vyhib, i ściažynka adnoŭliena, jana miecić svoj ślied u bielym prastory palioŭ da viartańnia sonca, da prychodu viasny. I koĺki na ich halasoŭ, koĺki jany ŭsiaho pieračujuć! Hučnaha i cichaha, šumnaha i spakojna-razvažlivaha, biesklapotna-viasiolaha i zadumienna-žurbotnaha. Jany redka byvajuć pustymi. Pa ich biahuć liudzi pa spravach, pavažna iduć da susiedziaŭ u hości. Na ich znajomiacca, pravodziać spatkańni, na ich naradžajucca pieśni dziaŭčat. I tady, kali jany iduć u viankach z pieršych, jašče kvolych kvietak viasny, i siarod lieta, u žnivo, kali ŭ hetych viankach bujnaja raskoša ŭsiaho roznakaliarovaha. Źviniać na ich, na ściažynkach, halasy dziaciej: jašče ciomnymi zimovymi rankami kupkami i lancužkami biahuć jany ŭ školu, a ŭ abied, paślia ŭrokaŭ, užo ŭ zvyčajnaj hamanie i ŭ roznych zabavach viartajucca sa školy damoŭ.
I doŭha, nie dzień i nie dva, budzie hliadzieć na polie praz akno jašče zusim maloje dzicia. Budzie hliadzieć i napružvać svoj rozum: kudy biažyć hetaja ściažynka, kudy iduć pa joj liudzi? I pryjdzie takaja chvilina, što jano nie vytrymaje, nie saŭladaje sa svajoj dapytlivaściu, pierabiarecca praz paroh i puścicca, patupaje pa ściažyncy da hary ci pahorka, kab pabačyć, ci jość tam daliej ziamlia.
Raźbiahajucca, ujucca ściažynki vakol viosak i siol.