Try zialionyja šary
V. Chomčanka
Hranica prachodzić pa źvilistaj, z kamianistymi bierahami rečcy. Na tym bierazie — čužaja ziamlia, nievialikaja vioska. Chaty hlinabitnyja, z ploskimi dachami. Vokny chat vychodziać nie na vulicu, a na dvor, abniesieny hlinianymi ścienami.
Na hetym bierazie staić naša sialo. U im novaja škola, prastornaja i śvietlaja, jak i ŭsie novyja školy ŭ našych siolach.
3 akon vučniam dobra vidać taja čužaja vioska i liudzi, jakija prychodziać da rečki brać vadu.
I jašče apošnija dni stali zaŭvažać na dachu krajniaj chaty dziaŭčynku z chlopčykam. Jany ŭzlazili na dach zvyčajna apoŭdni, stajali tam niejki čas, hliadzieli siudy, na naš bierah.
Voś i ŭ toj dzień usie ich ubačyli. Ciapier dziaŭčynka trymala ŭ ruce niešta zialionaje.
Vučni paviarnuli halovy da akna, zahliedzielisia. Zaŭvažyŭ, što dzieci nazirajuć za niečym u aknie, i nastaŭnik. Taksama pahliadzieŭ u akno i ŭbačyŭ dziaciej, jakija stajali na dachu čužoj vioski i hliadzieli siudy.
Nu i niachaj stajać, — skazaŭ jon. — Značyć, niešta cikavaje tut bačać.
Jon chacieŭ užo praciahvać urok, jak u hety momant dziaŭčynka padkinula ŭhoru toje, što trymala ŭ rukach, i ŭ pavietry paplyli try zialionyja šary. Viecier hnaŭ ich cieraz hranicu. Voś jany pieraliacieli rečku, pačali źnižacca i nieŭzabavie apuścilisia pierad samaj školaj.
Adzin vučań vybieh u dvor, schapiŭ šary i prynios u klas. Da nitki byla pryviazana papierka. Razharnuli jaje, a tam niešta napisana nie našymi litarami.
Nastaŭnik uziaŭ zapisku, niejki čas čytaŭ jaje moŭčki — jon viedaŭ movu sumiežnaj krainy. A potym skazaŭ, što zapiska vieĺmi cikavaja.
I voś što jon pračytaŭ: «Mianie zavudi Facima, mnie adzinaccać hadoŭ. U mianie jość try starejšyja braty i dva malodšyja. Starejšyja pajechali ŭ horad šukać rabotu, alie nie mohuć jaje znajści. A ja malodšych dahliadaju i pa haspadarcy pamahaju baćkam. 3 dachu svajho doma baču vašu školu i dziaciej, jakija tam vučacca. U našaj vioscy školy niama, a ja i bracik vieĺmi chočam vučycca ŭ vašaj školie, jana ž zusim blizka ad nas, toĺki rečku pierajści. Žyviom my biedna, baćki nie mohuć paslać nas vučycca ŭ horad. Prosim, prymicie nas u svaju školu. Naš dom krajni ad rečki. Pisala heta nie ja, ja nie ŭmieju pisać i čytać. Pisaŭ moj starejšy brat, jon adzin trochi piśmienny ŭ našaj siamji, navučyŭsia hramacie ŭ saldatach».
Nastaŭnik paklaŭ zapisku ŭ kišeniu i padyšoŭ da akna. I ŭsie vučni hliadzieli na tuju krajniuju chatu, na jakoj stajali Facima z bracikam. Jany byli blizka ad školy, i kab kryknuć usim klasam,to, vidać, pačuli b i adhuknulisia.
Blizka, alie pamiž imi i školaj hranica.
Škada Facimu, — napieraboj zahavaryli vučni. — Niachaj by vučylasia ŭ nas, miesca chopić, škola prastornaja.
Urok praciahvaŭsia. Jak nikoli ścišanyja i surjoznyja siadzieli na hetym uroku vučni. I kožny dumaŭ: jakoje ščaście, što žyvuć jany nie pa toj bok miažy, a ŭ krainie, dzie mohuć vučycca, dzie majuć usio, pra što marać Facima, jaje bracik i mnohija inšyja takija ž niaščasnyja dzieci.