Беларуская лацінка

Cukierki

M. Paźniakoŭ

Чытаць гэты тэкст кірыліцай

U malienstvie zanadta chacielasia cukierak. Peŭna, tamu, što kramy ŭ našaj viosačcy nie bylo, dy i siamja byla vialikaja — šaściora malych. Maci davodzilasia pazyčać hrošy navat na chlieb. Čas byŭ nialiohki: u kandy piacidziasiatych hadoŭ kraina jašče zaliečvala ciažkija vajennyja rany.

Uvosień ja pavinien byŭ pajści ŭ druhi klas. Patrebna bylo kupliać padručniki, i my z siabram sabralisia ŭ susiedniuju viosku, kudy aŭtalaŭka z rajcentra padvozila ich na prodaž.

Maci dala mnie dziesiać rublioŭ, jakich jakraz pavinna bylo chapić na knihi. Hrošy jana paklala mnie ŭ lievuju kišeńku pinžaka, dastala z šafy novuju chustku, kab ja źviazaŭ akuratna knihi i nie zabrudziŭ ich pa darozie.

—Mamačka, daj na cukierki, — staŭ prasić ja.

Mnie dapamahali malodšyja brat i siastra. Maci pahliadziela na majho adnaklaśnika Liošku, jaki ściskaŭ u kulaku niekaĺki kpramieliaŭ i dźvie trymaŭ u rocie, i paklala mnie ŭ pravuju kišeńku rubieĺ.

3 chaty ja vychodziŭ samym ščaślivym.

—Hliadzi, Michasik, nie pierablytaj hrošy, — papiaredzila mpci. — Dziasiatka — na knihi, rubieĺ — na cukierki.

Da susiedniaj vioski bylo try kilamietry. Pa darozie Lioška pačastavaŭ mianie cukierkaj. Smačnaja-smačnaja, jana chutka rastala ŭ rocie. Jak toĺki my vyjšli za viosku, ja praciahnuŭ siabru rubieĺ i paprasiŭ pradać mnie cukierak. Lioška, niby čakaŭ hetaha, dastaŭ z kišeniaŭ dvanaccać karamieliaŭ. Vosiem ja adličyŭ, kab prynieści dadomu, adnu razharnuŭ i paklaŭ u rot. Pakuĺ my dajšli da školy, u mianie zastalosia toĺki šeść cukierak. Ja ničoha nie moh zrabić, bo z kožnaj chvilinaj cukierak mnie chacielasia ŭsio boĺš.

Padručnikaŭ nie bylo. Aŭtalaŭka z rajcentra nie pryjazdžala, i my vyrašyli pačakać hadzinu. Chadzili pa škoĺnym dvary. Lioška zachapiŭsia spartyŭnym haradkom, a mnie ŭsio karciela raspravicca z apošnimi cukierkami. Adnu za adnoj ja źjeŭ i ich.

Knih my nie dačakalisia i vyrašyli pajści dadomu. Alie viartacca biez cukierak mnie nie chacielasia: doma ž mienšyja čakajuć. Ja nakiravaŭsia da kramy. Pakupnikoŭ tam bylo šmat, adnak ja biez vahańniaŭ staŭ u čarhu.

Spačatku padumaŭ, što kupliu toĺki na rubieĺ, alie čym bližej pasoŭvaŭsia da pradaŭca, tym nastojliviej niechta druhi ŭva mnie prymušaŭ kupić cukierak na ŭsiu dziasiatku.

Cukierki roznych hatunkaŭ u jarkich kviacistych abhortkach spakuśliva pazirali na mianie sa skryniaŭ. Paklaŭšy na prylavak dziasiatku, ja vypaliŭ:

— Dziušesu i barbarysu — na ŭsie!

Pradaŭščyca ździvilasia:

—Ty nie pamyliŭsia?

—Mama chustku dala, zaviažycie, — ćviorda adkazaŭ ja.

Kali ja viarnuŭsia dadomu, maci korpalasia ŭ hradach. Mianie z ra- dasnym krykam sustreli mienšyja brat i siastra. U chacie ja vysypaŭ cukierki na stol. Značnaja častka ich chutka źnikla. Ja paziraŭ na viasioluju karcinu za stalom, ščaślivy, što stoĺki radaści ŭ chacie.

Praz niekaĺki chvilin uvajšla maci. Chtości z dziaŭčynak źbiehaŭ i pačastavaŭ jaje karamieliami, vychvaliajučysia, što Michaś prynios ich mnoha-mnoha. Jana pahliadziela na stol, jaje tvar ad spalochanaha zrabiŭsia hnieŭnym. Jana schapila remień. Mienšyja kinulisia abaraniać mianie. Maci kinula ŭ kut remień i, vycirajučy śliozy, vyjšla z chaty.

Cukierki my jeli try dni, alie ŭžo biez toj radaści, z jakoj nakinulisia na ich u pieršy momant. Maci boĺš nie paprakala mianie za rastratu. Toĺki vočy ŭ jaje byli sumnyja.